W dniu urodzin, kadr z video
ŚMIETAN-FIX1 Śmietan-fix Dr.Oetkera to mieszanka glukozy ze skrobią modyfikowaną. Dodawana, aby utrzymać odpowiednią konsystencję bitej śmietany. Śmietana ubita ze Śmietan-fixem długo utrzymuje dekoracyjne kształty i nie podchodzi wodą.
Bardziej cieszy nas fantastyczność tych fantazji, które nie są nasze.1 S.Sontag, Zapiski o kampie [w:] Przeciw interpretacji i inne eseje, przeł. M. Pasicka, A. S Kucińska, D. Żukowski, Karakter, Kraków 2018, s. 383.
Susan Sontag
Czynność pieczenia tortu podzielona na etapy: BISZKOPT numer 1: ubijanie jajek z cukrem, mąką tortową, proszkiem do pieczenia, BISZKOPT numer 2: ubijanie jajek z cukrem, mąką tortową, mąką ziemniaczaną, proszkiem do pieczenia, posypką mocno kolorową – cukrową, BISZKOPT numer 3: ubijanie jajek z cukrem, mąką tortową, mąką ziemniaczaną, kakao, proszkiem do pieczenia, nasączanie wyżej wymienionych biszkoptów, przekładanie ich kremami, KREM JAGODOWY: rozmieszanie żelatyny z gorącą wodą, ubicie śmietany z cukrem pudrem z dodatkiem Śmietan-fixu, ciągłe miksowanie, dodawanie frużeliny1 Frużelina – przetwór owocowy sporządzony z kawałków owoców zatopionych w żelu o konsystencji przypominającej tężejącą galaretkę lub kisiel. Jest to popularny dodatek do różnego rodzaju ciast, gofrów czy lodów. Owoce często wykorzystywane do przyrządzania frużeliny to na przykład wiśnie, truskawki, maliny. , dolewanie żelatyny i miksowanie, KREM MICHAŁKOWY: postępowanie jak z kremem jagodowym, wmieszanie posiekanych czekoladek Michałków1 Michałki – czekoladowe cukierki produkowane przez różne zakłady cukiernicze w Polsce. Cukierki mają prostopadłościenny kształt, wypełnione są orzechowo-kakaowym nadzieniem z niewielkimi, chrupiącymi fragmentami orzeszków ziemnych; po wierzchu oblane są czekoladą. , chłodzenie przez kilka godzin w lodówce, przykrywanie paterą i obracanie „do góry nogami”, obkładanie śmietaną zmiksowaną z kremem w proszku, posmarowanie całego tortu, wykonanie ozdób z mleka w proszku, zafarbowanie masy barwnikami jadalnymi, rozwałkowanie, wycinanie foremkami, następnie formowanie ozdób, układanie dekoracji na torcie zasługuje na uznanie.
Nigdy tortu nie upiekłam, wykonanie wyżej wymienionych czynności przerasta mnie na poziomie biszkoptu numer 1. Prawdopodobieństwo kulinarnej porażki połączone ze świadomością, że to, co przygotowaliśmy jest niesmaczne, natomiast chwalone przez uprzejmość, przyprawia o mdłości. Ryzyko jest duże, gdyż nie możemy rozkroić wcześniej tortu, aby przekonać się o jego smaku, a decyzja o prezentacji zapada po ocenie zewnętrznej powłoki. Po złożeniu wszystkich elementów modyfikacje możliwe są jedynie na poziomie wizualnym, dlatego też lepiej nie oszczędzać i dołożyć kilka zielonych listków, niedociągnięcia zasypać kolorową posypką a wszelkie powstałe ubytki wypełnić bitą śmietaną. Jeżeli listki, kolorowa posypka i bita śmietana nie spełnią swojego zadania pozostaje nam lepienie słodkich kul z ciasta, akceptacja porażki i nazwanie jej bajaderką1 Bajaderka – kuliste ciastko wytwarzane na bazie odpadów cukierniczych.. Można to porównać do zmagań z techniką malarską akwarelą, która po długotrwałej, nieudolnej walce przemienia się w gwasz. Twórca zarówno w przypadku bajaderki jak i gwaszu może udawać,że miała nią być.
Czynność jedzenia tortu również nie sprawia mi przyjemności. Zjadam biszkopt rozmazując krem po talerzu, aby stwarzał pozory zjedzonego z apetytem. W przełykaniu pomaga mi częste popijanie bąbelkowym winem. Najgorszym elementem są kandyzowane wisienki koktajlowe o konsystencji rozmoczonego, słodkiego próchna. Uważam, że powinno się zamknąć wszystkie fabryki je produkujące, kategorycznie zakazać domowej produkcji pod karą pozbawienia wolności do lat trzech i dwóch lat pozbawienia wolności za publikację przepisu. Migrena występuje na samą myśl o nich, a gdy pojawiają się na stole, stan ten można porównać do wszystkich objawów choroby lokomocyjnej nasilających się równocześnie bez możliwości opuszczenia pojazdu z perspektywą 368 km na tylnym siedzeniu z plecakiem na kolanach pośrodku dwóch nieznanych nam osób z BlaBlaCar. Drugie miejsce w kategorii „tortowe elementy nie do przełknięcia” zajmują dekoracje z cukru, można na nich uszczerbić ząb, utracić plombę, najgorsza jest jednak świadomość, że osoba, która zadecydowała o przyznaniu właśnie tobie największej niebieskiej cukrowej róży na całym torcie chciała jak najlepiej i nie wie, jak bardzo cię unieszczęśliwiła. Różę można dyskretnie schować do chusteczki, a w przypadku gdy zostanie to zauważone powiedzieć: „takie ładne, że aż szkoda zjeść”. Trzecie miejsce – tłusto słodki krem pozostawiający filtr na języku, podniebieniu i migdałkach, który schodzi dopiero po ósmym umyciu zębów i wielokrotnym przepłukaniu jamy ustnej płynem Listerine o równie parszywym smaku i zapachu. Możliwe, że osoby, które zapiją kawałek tortu wódką nie mają tego problemu, bo alkohol wysokoprocentowy lepiej rozpuszcza tłuszcz niż wino, czy Fanta, ale nie jestem tego pewna, bo piję wino i nie przepadam za czystą wódką. Biszkopt jest elementem neutralnym, nieszkodliwym i jadalnym.
Skuteczną metodą jest przyjęcie kawałka tortu, skosztowanie go, a w momencie zbierania talerzyków ze stołu w celu zaserwowania kolejnej potrawy uprzejme poproszenie o spakowanie na wynos: „Tort przepyszny, ale nie dam rady… Chętnie zjem go w domu do porannej kawy”. Jest to doraźne rozwiązanie, wrócimy do domu z tortem, nie wyrzucimy go, bo jedzenia się nie wyrzuca, włożymy go zatem do lodówki, poczekamy, aż pochłonie cały nieprzyjemny lodówkowy zapach, wyciągniemy po dwóch tygodniach, a wtedy z mniejszymi wyrzutami sumienia wrzucimy do kosza. Odmowa przyjęcia kawałka tortu rozpatrywana jest w zupełnie innych kategoriach niż odmowa porcji sałatki jarzynowej, parówki, czy roladki z szynki w galarecie z zimnej płyty. Obostrzenie to dotyczy wszystkich uczestników imprezy, a osoby będące na diecie mogą ewentualnie powiedzieć: „ale taki tyci”, lecz w 97% przypadków prośba nie zostanie wysłuchana. Podanie tyci kawałka postrzegane jest jako skąpstwo, a to uznawane jest za jedną z najgorszych rzeczy, która może przytrafić się gospodarzowi w imię staropolskiej gościnności „Zastaw się, a postaw się”. Lepiej zastawić w lombardzie odkurzacz po dokładnym odkurzeniu mieszkania przed imprezą i zbudować tort wyższy o sześć poziomów, niż wyjść na biedaka serwując tort z wafli tortowych przekładany kremem czekoladopodobnym marki Leader Price. Mieszkanie będzie czyste, tort wzbudzi zachwyt, a nikt nie zauważy braku odkurzacza w szafie. Pierwszym moim pomysłem był telewizor, ale w przeciwieństwie do odkurzacza zostałoby to bardzo szybko zauważone. Telewizor w salonie poza funkcją estetyczną (wzrastającą z każdym calem) dobrze zagłusza ciszę, która może zapaść po opowiedzeniu mało śmiesznej historii przy wspólnym stole. Dlatego nie należy się go pozbywać. Włączenie w takim momencie odkurzacza byłoby głupsze od opowiedzianej historii.
W 2017 roku z okazji urodzin sprawiłam sobie prezent w postaci tortu i klasycznego trunku Sawietskoje Igristoje, które samotnie skonsumowałam przed kamerą. Celebracja dnia urodzin jest pewnego rodzaju społecznym obowiązkiem, z którego chcąc, czy nie chcąc musimy się wywiązać. Wypełniona mikroproblemami: liczbą całusów w policzek po złożeniu życzeń1 Internetowy poradnik Całowanie w policzek zamieszczony na stronie calowanie.x25.pl zaleca rozpoczęcie od prawego policzka, następnie należy określić czy mamy do czynienia z osobą zeuropeizowaną, czy nie. Jeżeli już określimy jakie wartości wyznaje dana osoba wiemy jak się zachować. 3 razy całujemy osoby o tradycyjnych wartościach, te mniej tradycyjne 2 razy. Jeżeli chcemy być jeszcze mniej tradycyjni od tych, którzy całują dwa razy całujemy raz i szybko się odsuwamy, aby uniknąć nieporozumień., śpiewaniem sobie Sto lat, czy tylko słuchaniem i uśmiechaniem się, a jeżeli zdecydujemy się sami sobie śpiewać Sto lat kolejnym problemem jest odmiana Niech żyje nam, gdyż głupio śpiewać sobie niech żyje nam, a niech żyję też głupio, bezpieczniej wtedy zamknąć się i nic nie śpiewać. Wybraniem wyrazu twarzy z trzech dostępnych wariantów: pogodny, wzruszony i dumny, pozycji – siedzącej, czy stojącej, przerzucaniem wzroku na wszystkich śpiewających, czy wpatrywaniem się w tort, rozbieżnościami w wersjach urodzinowych utworów, czy zupełną nieznajomością śpiewanej wersji, zdmuchnięciem wszystkich świeczek bez oplucia tortu i makroproblemami natury egzystencjalnej: odliczaniem pozostałych lat życia naszej ziemskiej wędrówki w rytmie Sto lat. Podczas indywidualnego aktu konsumpcji nie miałam wyżej wymienionych problemów – mózg wypełniony tortowym kremem zatraca zdolność przeżywania wszelkich emocji przechodząc w tryb walki o przetrwanie, a jedyne zakodowane w nim hasło z lekcji historii to „wyrzygaj, by zjeść, jedz, by wyrzygać!”
Cukrowa maź wraz z moją twarzą pęczniały z każdym następnym kęsem, a zjedzenie go zajęło mi pół dnia. Długo przeżuwałam licząc, że masa ulegnie samoistnemu rozkładowi bez konieczności połykania. Kiedy już wszystko przeżułam, połknęłam, wypociłam i zwymiotowałam, zapadłam w cukrową śpiączkę, obudziłam się z cukrowym kacem, a potem było już tylko lepiej. Po tym akcie konsumpcji wiem, że mogłabym zagrać scenę z Sensu życia wg Monty Pythona w której pan Creosote eksploduje z przejedzenia i zrobiłabym to bez charakteryzacji.
Po wyliczeniu wszystkiego czego w tortownictwie nie lubię, napiszę co lubię. Lubię na nie patrzeć, podziwiać ich fantazyjną, dziwaczną formę, wyobrażać sobie nagły rozpad, zgadywać z ilu warstw biszkoptów zostały zbudowane, podglądać ceremonię poprzedzającą konsumpcję. Powolne wynurzanie noża z kufla wypełnionego wrzątkiem, koncentracja, przystąpienie do krojenia, podział na pozornie równe kawałki z uwzględnieniem preferencji gości, chichot towarzyszący niezdarnie przewracającym się kawałkom, dylemat związany z wyborem osoby, która otrzyma kawałek z ozdobą, zakończony radością wyróżnionej osoby, ale jak już wyżej wspominałam radość ta może być udawana.
Tortowa tradycja w mojej rodzinie opierała się na zakupie gotowego tortu firmowego w nieistniejącym już hotelu Silesia w Katowicach. Otwarcie w 2000 roku sklepu Auchan zmodyfikowało tradycję w mrożony tort szwarcwaldzki niemieckiej firmy Coppenrath & Wiese1 Coppenrath & Wiese niemiecka firma produkująca mrożone wyroby cukiernicze założona w 1975 roku przez Aloys’a Coppenrath i Josef’a Wiese.. Mrożone wypieki smakowały zachodnio i nowocześnie, a jako dziecko wychowane na niemieckich reklamach miałam do nich szczególny sentyment. Reklama wyglądała następująco: trzech mężczyzn ubranych w eleganckie białe cukiernicze stroje wykonuje mini układ taneczny trzymając w ręce tort, śpiewa niezrozumiałą dla mnie niemiecką piosenkę, sypie wiórki czekoladowe i wyciska bitą śmietanę ze szprycy. W drugiej części pojawiają się uśmiechnięte kobiety, które również śpiewają i z apetytem zajadają tort. W ostatniej scenie młody chłopak puszcza do nas oczko, skuszony tortem wkłada w niego palec, kosztuje i ucieka. Nuciłam ją grzebiąc w zamrażarce, krojąc tort, czy planując jego zakup z uśmiechem szerszym od wszystkich wyrobów cukierniczych wyprodukowanych przez firmę od 1975 i ich wielbicieli.
Po czasie okazjonalny zakup przerodził się w radykalny hedonizm, a jego definicją była samotna konsumpcja tortu ze szczególnym uwzględnieniem „bez okazji”.
Baudrillard samotne spożywanie posiłków określał jako najsmutniejsza scena świata, smutniejsza od nędzy; nawet żebrak jest mniej przygnębiający od tego, kto je samotnie na oczach wszystkich1 J.Baudrillard, Ameryka, przeł. R.Lis, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 1998, s.25.. Należy tu dokonać podziału na samotne jedzenie w samotności i publiczne samotne jedzenie. Pierwsze wydaje mi się mniej smutne, a w moim przypadku było wręcz radosne. Decyzja nie wynikała ze szczególnej niechęci do dzielenia się jedzeniem, zazwyczaj to robiłam, lecz trzeba przyznać, że jest coś niezwykłego w samotnym pożeraniu słodyczy. Tępy od cukru wzrok, wpychanie wielkich kawałków do buzi na raz, bita śmietana na twarzy widoczne są tylko dla nas. W przypadku, gdy zrobi nam się niedobrze od nadmiaru cukru, samotne wymiotowanie również jest lepsze od publicznego.
Głęboko mrożony „tradycyjny wypiek” sterylnie zapakowany w nowoczesne styropianowe opakowanie wyparł produkty z lokalnej cukierni. Roch Sulima w książce Antropologia codzienności, powołując się na aktualny wówczas sondaż dotyczący opinii Europejczyków o artykułach mrożonych, zestawia „kulturę mrożonek” z „kulturą domowych pierogów” podkreślając wyjątkową niechęć Polaków i Polek do produktów mrożonych1 Profesor Roch Sulima powołuje się na sondaż z 1999 agencji Healey&Baker przeprowadzony na próbie 6758 osób z 11 krajów europejskich (w Polsce 779 osób) z którego wynika, że: Najmniej ze wszystkich europejskich nacji lubimy artykuły mrożone, gotowe do przyrządzania po podgrzaniu, wszelkiego rodzaju pizze w pudełkach i produkowane w fabrykach kluski. Częściej niż inni Europejczycy kupujemy naturalnie wyhodowane warzywa i owoce. Po mrożonki sięga ok.9 proc.badanych Polaków. R.Sulima, Antropologia codzienności, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2007. Być może moja rodzina znajdywała się wtedy w tych 9% ludzi sięgających po mrożonki doceniających ich prostotę i pewność, że smak jest zawsze ten sam. Niewykluczone też, że byliśmy po prostu leniwi. Przytoczę tu słowa mojej cioci: Lepszy od domowego – nie warto piec. Dlatego też rozmrażanie jest mi bliższe od pieczenia.
Kończąc wątek o moich rodzinnych tradycjach podzielę się jeszcze krótką rodzinną historią1 Imiona i niektóre detale zostały zmienione, by zachować prywatność i anonimowość występujących w niej postaci. . Ciocia M. przez całe życie miała kompleksy, bo jej torty były niższe od tortów cioci K. Podejrzewam, że ilość biszkoptów była dokładnie taka sama, możliwe, że różnica tkwiła w tym, że ciocia K. ubijała jajka mikserem a ciocia M. metodą tradycyjną – tego nie wiem, tak przypuszczam. Torty cioci M. były bardzo smaczne, mocno alkoholowe – lepsze od tortów cioci K, tylko niższe. Ciocia M. zrezygnowała z pieczenia tortów. Ciocia K.również zrezygnowała z ich pieczenia, gdy pojawiła się pani Ciućko (tutaj użyłam prawdziwego nazwiska, bo to nie rodzina) z wyższym tortem i kopą1 Kopa to wyjątkowy śląski deser. Najbardziej znana jest kopa z Ornontowic, która została wpisana na listę Produktów Tradycyjnych prowadzoną przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Kopa Ornontowicka, https://www.slaskiesmaki.pl/dish/15396/kopa-ornontowicka, (dostęp: 12.03.2020)..
Na zakończenie zakończenia chciałabym wyznać, że nie zawsze chętnie dzieliłam się jedzeniem a w szczególności słodyczami. Nigdy natomiast nie miałam problemu z podzieleniem się słoną przekąską (wyłączając chipsy Lay’s w torebkach o gramaturze 28 gramów), obiadem, podwieczorkiem, kolacją, alkoholem, papierosami (nawet tym ostatnim) i wszelkimi innymi używkami.
Dla wyjaśnienia i usprawiedliwienia przytoczę historię z dzieciństwa:
Kiedy byłam dzieckiem, letnie wakacje spędzałam na koloniach. Powszechnym zjawiskiem było wysyłanie przez rodziców paczek wypełnionych słodyczami. Otrzymanie paczki było pozytywnym przeżyciem, natomiast wiązało się z oczekiwanym przez grupę dzieci – podzieleniem się, które kończyło się w najlepszym przypadku porcją degustacyjną – kostką czekolady dla każdego, również dla osoby, która paczkę otrzymała. Osobiście uważam, że lepiej w ogóle nie zjeść czekolady, niż zjeść jedną kostkę. Podobnie było z zakupem paczki chipsów, ciastek, czy żelek. Doświadczona życiem zaczęłam wybierać produkty przeznaczone do jednoosobowej konsumpcji – lód kaktus na patyku, jajko niespodzianka, guma, żelek.
Możliwe, że mój egoizm wynikał z wysokiego stężenia serotoniny, którego skutkiem było obezwładniające szczęście pozbawiające mnie ludzkich odruchów. Żyjąc na przełomie lat 60. i 70. w hipisowskiej komunie, byłabym tą osobą, która budzi się w środku nocy, sprawdza czy wszyscy śpią, wpycha tabliczkę czekolady na raz, dla niepoznaki pali papierek i zasypia. Nie wykluczam, że obudziłabym się z wyrzutami sumienia, ale nie jestem tego pewna.