Adam i Artur Żmijewscy
***
Adam Jastrzębski
Nie jestem uważnym obserwatorem polskiej sceny, a rok 2019 spędziłem bardziej wśród wron, niż ludzi. Moje spostrzeżenia są wyrywkowe, oto one:
- Paszport dla Diany Lelonek bardzo mnie ucieszył, bo tematyka leśno-bagienna to chyba najświeższe co jest w polskiej sztuce, a w jej pracach fajnie jednoczy się duch i ciało: polityczne ekologiczne zaangażowanie z mocnym wizualnym językiem. Cieszę się, że postantropocentryczna sztuka się popularyzuje w społeczeństwie, i że w takiej formie.
- Dobrze, że Dobro jest w Olsztynie. Wprawdzie galeria istnieje już od 2018, ale mija właśnie rok od inwazji sił porządkowych, a oni nie spuszczają z tonu. Dobro bardzo rozruszało olsztyńską scenę, pokazało, że mały może dużo, a silna konkurencja z ich strony dobrze wpływa też na ożywienie w Olsztyńskim BWA.
- Wystawa System Doskonały na Adzie Puławskiej była przekrojem artystycznych wypowiedzi, od topowych profesjonalistów po amatorów – aktywistów, wszystkich zaangażowanych w sprawę polityki międzygatunkowej. Świetnie, że istnieją ludzie i miejsca zdolne skonfrontować twórców z tak różnych obszarów i środowisk. Szkoda, że instytucje publiczne nie szukają bardziej w poprzek artystycznych formacji.
- Upadek CSW poruszył mnie, ale nie tak samo jak większość środowiska. Z tą instytucją i jej toksycznymi funkcjonariuszami wiąże mnie szereg traumatycznych doświadczeń. Przez lata życzyłem temu ponuremu gmachowi zawalenia się i pogrzebania pewnych osób pod gruzami. Teraz trochę nie wypada się cieszyć, bo rozgrywa się najgorszy politycznie scenariusz, więc napisze tylko, że prywatnie przeżywam to w sposób oczyszczający.
***
Agnieszka Grodzińska
Dos and don’ts 2019
Jednym z Dos 2019 był nowojorski strajk klimatyczny, największy dotąd uliczny protest wobec braku konkretnych decyzji, dotyczących przyszłości gatunku ludzkiego. Protestacyjny przemarsz przez Wall Street stał się pięciogodzinnym spektaklem performatywno-wizualnym (przebogatym w emanacje cielesne i hand-made środki wyrazu), w którym emocje wzruszenia można było sprawnie skryć za radosnym selfie.
I choć zwolniona z zajęć szkolnych młodzież niezmiennie wykorzystywała okazję by krzyczeć przez megafony: Fuck Trump! ku przerażeniu lub milczącej aprobacie swoich nauczycieli, to dudniące od tłumów stacje metra i ulice wokół Battery Park przepełniał optymizm, jako żywy dowód skutecznej edukacji obywatelskiej.
Cieszy różnorodność pokoleniowa widoczna we wrześniowej manifestacji (największą popularność zdobyły Grannies Brigade, a najchętniej fotografowanymi były oczywiście dzieci na plecach swoich rodziców), niczym oznaka ewolucji społecznego podejścia, prawdopodobnie spowodowana traumą klimatyczną. To dla dzisiejszych dzieci chcemy generować zmianę, i to w pokolenie dziadków wsłuchujemy się analizując wcześniejsze katastrofy klimatyczne: Czarnobyla, Hiroszimy, Północnej Dakoty. Szukamy i wysłuchujemy ich relacji, bo podskórnie czujemy, że potrafią zawstydzić nas do czerwoności sprawnie punktując destrukcyjność naszych działań i idei – jak chociażby Silvia Federici (spotkanie pt. Ecologies of Care, e-flux, NY), Gayatri Spivak (spotkanie pt. What Comes to Mind?, The Night of Philosophy, New School, NY), czy Slavoj Žižek (Disorder Under Heaven, Skirball, NYU). Jeśli nie jesteśmy fanami siedzenia na salach wykładowych można było wybrać się do MoMa, by tam dwóch dwunastoletnich performerów wyśpiewało nam w twarz sopranem sugestywne fragmenty z Cycerona czy Szekspira o nędzy ludzkiego gatunku (performance Fault Lines artystów J. Allora, G Calzadilla).
Ogromną uciechą minionego roku były też wystawy artystek i dynamicznie rozwijające się koncepcje poszerzania ich widoczności w instytucjach sztuki. Coraz więcej nazwisk – także spoza zachodniego kontekstu – w MoMie, Guggenheimie, Brooklyn i New Museum. Perspektywa spektakularnie intymna, cielesna i polityczna, rozbrzmiewała bez cienia zawstydzenia czy obawy w wystawach Hannah Wilke (Force of Nature w galerii Roland Feldman, NY), Juliany Huxtable (Interfertility Industrial Complex w Reena Spaulings), Anni Poulakka (Sucking Animal Siblings, No Moon, NY) czy Anny Daučíkovej (The Schering Stiftung Art Award, KW Berlin), raduje także obecność polskich artystek w nowojorskich wielkich instytucjach (E. Partum, K. Kobro [Moma], A. Kwade [Met]), czy kolekcja sztuki polskiej w szwajcarskim Susch.
W 2019 mogliśmy obserwować także coraz śmielsze komentarze i krytykę modelów konkursowych: niestosowną już rywalizację zastąpiła etyka empatii, a wypracowywanie przez artystów nowego modelu przyznawania „nagrody”, mogliśmy obserwować przy okazji czeskiej Jindrich Chalupecki Prize czy nagrody Turnera. Artystki śmiało punktują mechanizmy władzy instytucjonalnej czy zastanej hierarchii uczelnianej (Julie Béna w liście do rektora UMPRUM czy Agnieszka Polska w Cultural Emergency in Warsaw).
Don’ts to przede wszystkim backlash w kulturze polskiej: cofanie dofinansowań ważnym instytucjom, nominacje pozakonkursowe, uwstecznianie myślenia o kulturze i roli państwowej czy samorządowej galerii, mianowanie na kluczowe stanowiska ignorantów i rozmaitych „miziołków”, bez wstydu przyznających się do nieczytania książek.
Boli też zmiana języka sztuki na przekaz o nader propagandowym charakterze (po każdej ze stron). Adekwatnie do nowych, trudnych przecież czasów, ma być on prosty i szybko dekodowany, usankcjonowany przekazem nie formą, krzyczący i rewolucyjny. Przymus skuteczności sztuki (lub też moda na nią) sprawia, że spory procent współcześnie pokazywanych działań ma charakter populistyczno-publicystyczny. Ich przyciężki i nachalny dydaktyzm ma w końcu ponaglić nas do czynieniu świata dobrym, pięknym i sprawiedliwym, a nie rozwijać inteligencję czy percepcję niestatystycznego odbiorcy.
Tymczasem Polska sztukę ma za nic, jaśnieje sobie za to jako kraj coraz bardziej zacofany względem świata. Kraj, w którym nie można nie chcieć macierzyństwa, czy chcieć być ateistą, seksualnym edukatorem, bezstronnym sędzią czy obrońcą praw człowieka. Polakom nie w głowie podążać za światem w kwestii rozwoju społecznego, a różnorodność kulturową czy etniczną cenią sobie jedynie w sferze kulinariów (gastronomie wydają się mieć znacznie lepiej niż instytucje kultury).
***
Daniel Rycharski
Wystawa: David Wojnarowicz: History Keeps Me Awake at Night
Książka: The Rural (Whitechapel: Documents of Contemporary Art); Daremność i Nadzieja, Andrzej Perzanowski; Przepływy, współdziałania, kręgi możliwego. Antropologia powodzenia, Tomasz Rakowski
Artystka/a/grupa: Cecylia Malik, Roman Stańczak
Debiut: Karolina Gołębiewska, Krzysztof Gil
Nadzieja: Monika Misztal, Martyna Hadyńska
Dzieło: Bownik i Rogalski w BWA Zielona Góra
***
Kamil Kuskowski
Z mojego podwórka, czyli Szczecin pachnący czekoladą
W wyniku zmian związanych z Ustawą 2.0 przestałem pełnić funkcje Dziekana Wydziału Malarstwa i Nowych Mediów, który przestał istnieć z dniem 1 października. W jego miejsce powstały trzy odrębne wydziały: Sztuki Mediów, Malarstwa i Wzornictwa, które zostały włączone do hiperjednostki pod nazwą Kolegium Sztuk Wizualnych, wraz z dwoma innymi wydziałami wydzielonymi z Wydziału Sztuk Wizualnych (który też przestał istnieć).
Udało mi się też wydać publikację monograficzną dotyczącą mojej osoby ze świetnymi tekstami Jarosława Lubiaka, Szymona Kubiaka, Anny Marii Leśniewskiej, Marty Lisok, Magdaleny Ujmy, Mikołaja Iwańskiego i Tomasza Załuskiego, a zaprojektowaną przez niezawodnego Ryszarda Bienerta.
Grono naszej kadry zasiliła m.in. Aneta Grzeszykowska, którą osobiście uważam za jedną z najciekawszych artystek w Polsce.
Nasi absolwenci są coraz bardziej widoczni na artystycznej mapie Polski, prezentując swoje prace w najważniejszych instytucjach kulturalnych.
Z innych podwórek, niekoniecznie pachnących czekoladą:
Udało się zrealizować czwartą już edycję Project Room w Zamku Ujazdowskim, którego jestem koordynatorem oraz wybrać uczestników kolejnej…
W instytucjach szereg zmian personalnych, polegających na obsadzaniu poza konkursami stanowisk kierowniczych ważnych instytucji nominantami władzy każdego szczebla, co budzi zrozumiały sprzeciw środowisk artystycznych.
Tematyka eko i związane z nią wizje apokaliptyczne zdominowały dyskusje na temat kondycji człowieka i naszej planety. W tym kontekście nie sposób wspomnieć o świetnej wystawie Bezludzka ziemia w ramach projektu Plastyczność planety w Zamku Ujazdowskim.
Biennale w Wenecji: świetny Pawilon Litewski i Szwajcarski a sam tytuł biennale świetnie puentuje obecną sytuacje na całym świecie.
***
Karol Radziszewski
Trudno skupić się na konkretnych wystawach, na tym co było miłe, a co średnie, kiedy jesteśmy świadkami rozpierdalania kolejnych instytucji. W poprzedniej kadencji wydawało się, że minister Gliński o nas zapomniał, że sztuki wizualne uznał za mało znaczące i cały nacisk położono na kino i teatr, jako dziedziny z potencjałem oddziaływania na szerszego odbiorcę. Stopniowo zmaglowano Państwowy Instytut Sztuki Filmowej, inicjując rozwój „kina narodowego w holiłódzkim stylu” (efekty można było podziwiać w tym roku) i dając jednocześnie po łapach filmowcom niepokornym. Potem ministerialna cenzura uderzyła w teatry. Instytucje świata sztuk wizualnych trwały w pewnym napięciu, kontynuując jednak swoje programy (choć – powiedzmy szczerze – z wyraźnymi tendencjami do subtelnej autocenzury i preferowaniem tematów neutralnych jak szeroko pojęta „awangarda”).
W mijającym roku widać, że „wzięli się i za nas”. Zmiany na stanowisku dyrekcji Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku, ingerencje i naciski w Europejskim Centrum Solidarności, Muzeum Polin, plany odwołania dyrektor Muzeum Śląskiego. Cenzura w Muzeum Narodowym i zdjęcie z ekspozycji prac (co znamienne) artystek – Katarzyny Kozyry, Natalii LL, Aleksandry Kubiak i Karoliny Wiktor (Sędzia Główny). I choć cieszy masowa reakcja na „banana gate” oraz ostateczne odwołanie bufonowatego Miziołka ze stanowiska dyrektora, to nowe perspektywy niekoniecznie są różowe. Mam nadzieję, że wystawa fantastycznych prac Agnieszki Brzeżańskiej w Królikarni nie będzie jedynie ostatnim akordem przed całkowitą zmianą kursu tej instytucji.
Szczególnie dotkliwie odczujemy jednak zmiany w CSW. Nominacja Piotra Bernatowicza na 7 lat – bez konkursu, bez kompetencji, za to z pełną gotowością ideologiczną, nie wróży nic dobrego. Ujazdowski to było miejsce, gdzie działo się najwięcej jeśli chodzi o działania performatywne i jakże bliskie memu sercu przedsięwzięcia queerowe (piękna praca Alexa Baczyńskiego-Jenkinsa, seria wydarzeń w ramach To Be Real i masa innych efemerycznych spotkań). Na większość wydarzeń trudno było się dopchać. CSW było miejscem na eksperymenty, które nie mieściły się w innych stołecznych placówkach. To też jedyna instytucja w Polsce z tak rozbudowanym programem rezydencyjnym i stale obecnymi artystami z różnych zakątków świata, mieszkającymi na zamku nieraz pół roku i efektywnie doprawiającymi polsko-polski sos naszego lokalnego światka. Niestety, nowy dyrektor także tu zapowiedział już zmiany.
Może to moment na ogólne przebudzenie? Może coraz liczniej (na szczęście) powstające offowe miejsca i inicjatywy przejmą zupełnie rolę inkubatorów i młodzież się zradykalizuje? Jestem wielkim fanem DIY i chętnie praktykuję, ale wiem też, że nie wszystko da się zrobić bez instytucjonalnego wsparcia. Dlatego cieszy na pewno porozumienie ponad podziałami wokół Roku Antyfaszystowskiego. Oby więcej, oby mocniej. Na polskim podwórku ucieszył mnie też tegoroczny spotlight na Lilianę Piskorską, której niezmiennie kibicuję, mini tournee Szymona Adamczaka z An Ongoing Song, projekty świętej pamięci Domu Mody Limanka oraz wystawa Delaine Le Bas i Małgorzaty Mirgi-Tas.
Rok 2019 wygląda ewidentnie na przełomowy i wolałbym nie spekulować co przyniesie następny. Bo że to jeszcze nie koniec ministerialnych dożynek, tego możemy być pewni.
***
Karolina Wojtas
2019: kumulacja roczników, strajk nauczycieli, koniec gimnazjów.
***
Liliana Piskorska
Super. Te gminy/powiaty/województwa odrzuciły uchwały anty LGBT:
powiat czarnkowsko-trzcianecki, powiat Suwałki, Hel, Lębork, Starogard Gdański, Iława, powiat Poznań, Gniezno, Nowogrodziec, Strzelin, Ksawerów, powiat starachowicki, Bieruń, Cieszyn, Jeleśnia, Bukowina Tatrzańska, powiat limanowski, Myślenice, powiat Rzeszów, Sandomierz, powiat Lublin, Tłuszcz, Legionowo, Nieborów, Hajnówka, powiat Białystok, powiat Suwałki, Ciechanów
Nie super. Te gminy/powiaty/województwa przyjęły uchwały anty LGBT:
powiat przasnyski, Przasnysz, Rypin, Krzynowłoga Mała, powiat białostocki, Kobyłka, Gromadka, powiat wieluński, Wieluń, powiat bielski, Istebna, powiat łowicki, powiat rawski, Tomaszów Mazowiecki, powiat opoczyński, powiat białobrzeski, powiat przysuski, Klwów, powiat radomski, powiat radomski, Jedlnia-Letnisko, województwo świętokrzyskie, powiat kielecki, powiat włoszczowski, Łopuszno, Osiek, województwo małopolskie, powiat tarnowski, Łososina Dolna, Stary Sącz, powiat Nowy Sącz, Jordanów, Gromnik, Żabno, Moszczenica, Lipinki, Moszczenica, Szerzyny, województwo podkarpackie, powiat leski, powiat lubaczowski, powiat jarosławski, powiat łańcucki, powiat Przemyśl, Przeworsk, Zarzecze, Nowa Sarzyna, powiat kolbuszowski, Nowa Dęba, powiat mielecki, Tuszów Narodowy, Mielec, powiat dębicki, Dębica, Tuchów, powiat tarnowski, powiat leski, Niebylec, województwo lubelskie, powiat zamojski, powiat Zamość, powiat krasnostawski, powiat świdnicki, powiat lubelski, powiat kraśnicki, powiat lubelski, Zakrzówek, Niedrzwica Duża, Mełgiew, Wilkołaz, Kraśnik, Opole Lubelskie, powiat puławski, Końskowola, Puławy, Ostrów Lubelski, Serniki, powiat rycki, powiat łukowski, powiat łukowski, powiat radzyński, Trzebieszów, Radzyń Podlaski, powiat Biała Podlaska, Mordy
Dziękuję tym, które odrzuciły.
Za: https://atlasnienawisci.pl/
***
Martyna Czech
Pozór
Drapie od środka, rozrywa na strzępy,
jestem jak płotka, a ród mój wyklęty.
Pazurem pozorów twarz ci rozoram,
siłą żywiołów wytnę jęzora.
Twój łeb wytoczę jak żuk swe kuleczki,
rozciapię krocze słodsze niż panieneczki.
Pociągnę do światła, pokażę zaćmienie,
bo jesteś zbyt łatwa, by wlać ci cierpienie.
Nierzeczywiste lęki ukryte tuż pod skórą
jak białe pręgi, jak łoniaki nad dziurą
oplotły jak mątwa dzisiejszą ofiarę,
to twoja klątwa, nie pytaj co dalej.
Zamknij swe dłonie w akcie rozpaczy
i tak to już koniec, bo ci nie wybaczę.
Rozłożysz się w grobie jak kiedyś swe nogi,
Zapomną o tobie nawet twe wnuki.
Jesteś jak słój z wadliwą przykrywką,
w środku masz łój, gnijesz tak szybko.
***
Mikołaj Sobczak
***
Potencja
Rok 2019 był dla nas bardzo intensywny, wzięliśmy udział w wielu wystawach, jako Potencja zjeździliśmy pół polski, poznaliśmy wielu ludzi.
Bardzo miłe były wizyty w Szczecinie i Poznaniu. Do Szczecina zaprosiła nas grupa Studentów Jag 5. Na początku baliśmy się, że będzie to coś na kształt pleneru i będziemy musieli coś wykonać. Na szczęście szybko okazało się, że będzie to pobyt typowo wypoczynkowy, kolonijny. Zostaliśmy królewsko ugoszczeni w prywatnym mieszkaniu członków grupy, były serwowane śniadania, obiady, kolacje, były wycieczki krajoznawcze, rozmowy i zabawy. To była nasza pierwsza wizyta w Szczecinie i bardzo polubiłam to miasto. Zjedliśmy paszteciki i kebaba z frytkami w MakKwaku, zostaliśmy też zabrani na wycieczkę nad morze. Było po prostu wspaniale!
W Poznaniu natomiast znaleźliśmy się dzięki zaproszeniu Galerii Arsenał na panel dyskusyjny poświęcony młodym wydawnictwom artystycznym. Do stolicy wielkopolski pojechaliśmy jako redakcja Łałoka i po branżowym spotkaniu w państwowej instytucji wybraliśmy się na artystyczną eksploracje miasta. Zawitaliśmy do galerii Artel gdzie pokaz swoich filmów miała artystka związana z Potencją, Łałokiem i Krakowem, Martyna Kielesińska. W tym samym czasie w innym offspace, Domie, odbyło się spotkanie z Dianą Lelonek, a potem przespacerowaliśmy się do Galerii 9/10 gdzie oprowadzanie po swoim solo show zrobił nam Mateusz Sadowski. Kolejnego dnia spotkaliśmy się z Adamem Mazurem, który zrobił z nami tak wyczekiwany przez nas pierwszy, i jak do tej pory jedyny, wywiad.
Zarówno Szczecin jak i Poznań zdumiał nas ilością oddolnych inicjatyw. Z perspektywy weekendowych gości lokalne środowiska tych miast prezentują się bardzo ciekawie. Wygląda na to, że artyści się tam wspierają i mają też jakieś wsparcie miejskie. Po tych wycieczkach moglibyśmy ogłosić 2019 rokiem kolektywów!
Miniony rok nie był za to zbyt intensywny w naszej krakowskiej przestrzeni. W galerii Potencja zrobiliśmy jedynie dwie wystawy, za to jak to zwykle u nas, bardzo dobre. Pierwszą wystawą było Saturday morning Selfie Bartosza Wajera. Tytułowe selfiki to cykl malowanych prac na papierze fotograficznym. Jesteśmy bardzo dumni, bo całą wystawę do kolekcji zakupiło Muzeum Fotografii w Krakowie. Drugą wystawą był pokaz zagranicznego duetu Upandown Tobiego Kecka i Andrei Barzaghiego. Tych dwóch artystów rodem z Niemiec i Włoch, za pomocą scenograficznego triku wywróciło przestrzeń naszej galerii do góry nogami. Mieliśmy też wystawę wyjazdową w ramach kolektywu Potencja. W katowickim Rondzie Sztuki pokazaliśmy malarsko-scenograficzną wystawę Soundcheck. Rzecz dotyczyła oczywiście muzyki, kuratorem był kierownik Ronda, Adrian Chorębała, swego czasu manager znanego zespołu muzyki młodzieżowej. Wystawa wyszła nam koncertowo.
Z sukcesów artystów związanych z Potencją musimy też wymienić zwycięstwo Karola Palczaka w 44. Biennale Malarstwa Bielska Jesień, który u nas zrobił swoja pierwszą indywidualną wystawę.
Wygląda na to, że w 2019 roku dobre malarstwo na nowo świeci triumfy.
Na koniec listy miłych doświadczeń i sukcesów dodamy jeszcze nasz wyjazd do Miami, który co prawda w tym momencie (30.11.19) jeszcze się nie wydarzył, ale jeśli dobrze pójdzie to jutro będziemy kąpać się w słońcu Florydy. Jako Potencja postanowiliśmy na własnej skórze sprawdzić, jak wygląda międzynarodowy obieg sztuki i spróbować naszych sił jako galeria na jednych z największych targów sztuki na świecie: NADA Miami, w sekcji NADA Projects. Miejmy nadzieje, że słusznie umieściliśmy to wydarzenie wśród sukcesów 2019 roku i nasze międzykontynentalne wojaże zaowocują mnóstwem wspaniałych doświadczeń, kontaktów i oczywiście walizką pieniędzy.
Z nieporozumień i kompromitacji 2019 roku możemy tu wymienić jedną wtopę z krakowskiego podwórka. Jest to oczywiście mianowanie dyrektorki wszech czasów na dyrektorkę Bunkra Sztuki bez konkursu. Były różne przepychanki, prośby, protesty środowiska, które nie przyniosły skutku. Wiadomo, że w całej Polsce dzieją się ostatnio podobne rzeczy, ale o nich na pewno napiszą inni redaktorzy i redaktorki.
***
Zuza Golińska
🙂
- Cieszy mnie, że kolejny rok z rzędu udaje mi się żyć na plus-minus własnych warunkach. Jestem niezależna finansowo i utrzymuję się ze sztuki, co nie zawsze jest łatwe.
- Kolejne projekty realizuję z coraz większą przyjemnością i coraz mniej paraliżującym strachem. Nie oglądam się na ludzi, którzy nie są dla mnie ważni, co pozwala mi się skupić na pracy. Jestem wdzięczna za współprace, które rozwijają się przez lata i opierają się na wzajemnym szacunku i wspólnym rozwoju.
- Ważny jest dla mnie kolejny rok bliźniaczej współpracy z Magdaleną Łazarczyk (po raz pierwszy w dużej instytucji) dzięki zaproszeniu Magdy Komornickiej z Zachęty. Ważne są dla mnie moje dzieci, czyli realizacje z tego roku – kino w PLATO Ostrava, Słońca w Piktogramie, praca nad wystawą Do zobaczenia po rewolucji! z Ewą Tatar i Adamem Przywarą. Cieszę się, że w tym roku nauczyłam się szyć na maszynie przemysłowej, bo dobrze jest zdobywać nowe umiejętności.
- Cieszą mnie ostatnie sukcesy moich przyjaciół – wygrana Mikołaja Sobczaka na WGW i Piotrek Urbaniec w De Ateliers (Amsterdam). Artyści mojego pokolenia mają swój głos i są doceniani – Alex Baczyński-Jenkins jest nominowany do Paszportów Polityki, Dominika Olszowy wygrała Spojrzenia.
- Wzmacnia się pozycja kobiet w świecie sztuki, czego świetnym przykładem jest sukces Natalii Sielewicz i jej wystawy Farba znaczy krew. Coraz częściej instytucje i kolekcjonerzy kupują prace inne niż malarstwo białych mężczyzn. Ważne są zmiany i odważne ruchy, to że Muzeum Sztuki w Baltimore w 2020 roku zakupi do swojej kolekcji wyłącznie prace kobiet.
- I last but not least – ważna jest wzrastająca świadomość na temat stanu środowiska i życie w sposób, który przynosi jak najmniej szkód. Popieram znajomych i bliskich, którzy traktują problem poważnie, zmieniając swoje przyzwyczajenia i zachowania na te bardziej empatyczne.
🙁
- Żenujące jest to, co się dzieje w polskiej polityce. Smuci niski poziom edukacji, a co za tym idzie świadomości polskiego społeczeństwa na tematy podstawowe, jak ludzka seksualność. Frustruje brak tolerancji i wsparcia dla osób, które najbardziej tego potrzebują.
- Usunięcie Małgorzaty Ludwisiak ze stanowiska szefowej CSW.
- Bytom na Warsaw Gallery Weekend. Założenie rodem z głowy starego dziada, że jak garnitur to przecież tylko mężczyźni.
- W środowisku artystycznym żenuje mnie zawiść i przesadne sączenie jadu. Ciągłe skupianie się na tym, co się komu nie podoba i dlaczego. Dziwi mnie, że ktokolwiek ma czas i ochotę na publiczne masturbowanie się tym, co mu się nie podoba. Who cares?
***
Zuzanna Janin
Rok 2019 to bardzo dobry rok dla nas wielu, a zarazem smutny – także dla mnie osobiście – naznaczony stratą i odejściem wspaniałych ludzi i niezwykłych osobowości: Carolee Schneemann i Warrena Niesłuchowskiego. Carolee jest laureatką I Edycji nowej Nagrody Sztuki im. Marii Anto i Elsy von Freytag-Loringhoven w kategorii artystka zagraniczna za rok 2018. Warren był moim przyjacielem, gościem/mieszkańcem mojego domu oraz bohaterem fikcyjnej telewizji z lat 2004–2011 televiZJon_studio ART_TALK_SHOW. Wielki żal i smutek.
W tym roku odszedł też mój kochany pies, przyjaciel, szesnastoletni Flex, który pojawia się m.in. w pracy wideo Taniec jako urządzenie mapujące (2015) i Tańczący chłopiec i pies (2004).
najważniejsze i najciekawsze wydarzenia 2019:
- Inspirująca i poznawcza wystawa Farba znaczy krew, kuratorka Natalia Sielewicz, MSN w Warszawie.
- Rok Kobiet ASP Kraków pod niezwykle energetycznym zarządzaniem Iwony Demko. Dziewczyny, piszcie życiorysy! Ja napisałam swój: Życiorysy pewnej wadżajny.
- Ogromna siła działania Roku Antyfaszystowskiego.
- OSA (Otwarte Studio Antyfaszystowskie) – specjalne gratulacje dla bardzo ważnego działania, ale jednocześnie projektu pełnego uroku: kolektyw RUCH (Natalia Romik, Bogna Stefańska, Paweł Krzaczkowski, Jakub Depczyński). Wspaniali.
- Seminarium Feministyczne, jedna z najciekawszych inicjatyw badawczych, prowadzona przez Agatę Jakubowską, Magdalenę Ujmę i Agnieszkę Rayzacher – kolejne spotkania w Krakowie, Warszawie, Sokołowsku: MISTRZYNIE, MISTRZYNIE-NIE-MISTRZYNIE, EKOFEMINIZM, SZTUKA I AKTYWIZM FEMINISTYCZNY. Uczta dla każdego i każdej historyczki sztuki, badaczki kultury i miłośnika/miłośniczki sztuki.
- Działalność Fundacji Arton – niezależna postawa Mariki Kuźmicz, wyjątkowe działania badawcze, przypominanie zapomnianych kobiet. Niezłomna, twórcza praca na rzecz napisania pełnej historii sztuki polskiej, odkrycia kobiet eksperymentujących z wideo w latach 70. i 80. Przywracanie wykluczonych kobiet-artystek.
- Publiczna walka o feminatywy (formy żeńskie, żeńskie nazwy zawodów). Mam nadzieję, że już zawsze artystki będą otrzymywały dokumenty, umowy, oświadczenia itp., przygotowywane dla nich przez wszelkie instytucje z którymi pracują i współpracują, z tytułami: artystka, twórczyni, autorka, malarka, rzeźbiarka itd. i czasownikami wykonała, stworzyła, udostępniła itp. Na początek drugiego stulecia postemancypacyjnego życzę tego wszystkim kobietom.
W moich dokumentach doktorskich, mam nadzieję, będzie można już wkrótce wymienić formy „stopień doktora” na „stopień doktory” i nikt, na prośbę, by mnie tytułować doktorą, nie odpowie: „nie będę się przecież brzydko wyrażał”. Koniec z funkcjonowaniem na uboczu męskiego świata, w którym artystki są fajne, gdy mają „męskie mózgi” (cokolwiek to miałoby znaczyć…!?), a nazwy zawodów, które wykonują, odmieniane są tylko w formie męskiej. Koniec z nauczaniem studentów, że mają malować „po męsku”, bo chciałam uprzejmie zauważyć, że wielu młodym adeptom sztuki przydałoby się malować z taką wrażliwością i maestrią, jak malarki Marlene Dumas czy Maria Lassnig, rzeźbić jak rzeźbiarki Katarzyna Kobro, Isa Genzken czy Mona Hatoum, być tak świadomymi jak artystka Barbara Kruger czy odważnymi i szczerymi jak artystka Tracey Emin, fotografować jak artystka Nan Goldin czy projektować jak architektka Zaha Hadid.
- Fantastyczna wystawa Modern Couples w Barbican Center (końcówka w styczniu 2019), całkowicie nowa narracja, wyjątkowo równościowo przedstawione relacje par aktywnych, twórczych osób epoki modernizmu (moje spostrzeżenie: większość wielkich, twórczych kobiet nie wytrzymywało napięcia życia z rozgrymaszonymi, przemocowymi/nieznośnymi partnerami).
- Zmiana charakteru pokazu kolekcji Tate Modern – wiele kobiet, sale z narracją o ich życiu, fotografiami, filmami. Zakamarki Tate Modern wypełnione sztuką tworzoną przez kobiety i grupy kobiet i moja praca Taniec jako urządzenie mapujące, pokazana w ramach Tate Exchange.
- Przepiękna, mądra, pełna znaczeń i emocji instalacja Kary Walker w Turbine Hall.
- Wystawa Lee Krasner w Barbican Center w Londynie.
- Wystawy Tracey Emin, Mony Hatoum w White Cube Bermondsey w Londynie.
- Sun and Sea (Marina), opera trzech artystek litewskich: Rugilė Barzdžiukaitė, Vaivy Grainytė i Liny Lapelytė w Pawilonie Litewskim na Biennale w Wenecji.
- Pośmiertna wystawa Carolee Schneemann w P.P.O.W. Gallery w Nowym Jorku, z inspirującą i niezwykle ciekawą pracą La Niña Hanging by her Thumb photo (2017). Warto było zobaczyć małą wystawę, przekazującą bardzo ważne znaczenia (o tym także piszę w książce Wszyscy jesteśmy fotografiami vol.1, wydanej w Warszawie w 2019).
- Opening Season – nowa ekspozycja MoMA w Nowym Jorku z pracami m.in.: Elsy von Freytag-Loringhoven (jedna z dwóch Matronek naszej nowej międzynarodowej Nagrody Sztuki), a także artystek z Polski: Ewy Partum, Zofii Kulik, Magdaleny Abakanowicz (patrz punkt o feminatywach).
- Obecność polskich artystek w trakcie Frieze London, w tym odtworzenie performansu Marii Pinińskiej-Bereś w The Approach Gallery przez Bettinę Bereś oraz pokaz lokal_30 na Frieze z pracami Marii Anto i Natalii LL.
- Świetne teksty krytyczne Agaty Pyzik.
- Działalność Fundacji Pamoja w Nairobi i Haiti. Wspierajmy! [No i dzięki Fundacji Pamoja powstała moja od-fotograficzna rzeźba, która była niezrealizowanym projektem przez ponad 10 lat: Pomnik Nastolatki. (Portret potrójny; Mel, Majka, Zuzanna), 2019]
- NOMUS. Aneta Szyłak. Profesjonalizm, konsekwencja, nadzieja dla miasta, artystów i widzów. Warto wiedzieć, że to kolekcja dająca możliwość zgłoszenia własnego dzieła przez każdego i każdą artystkę indywidualnie na open call. Zgłaszajmy nasze piękne, mądre prace, zanim zginą i przepadną.
- Nobel Olgi Tokarczuk – pisarki także piszącej o sztuce współczesnej, której przepiękny tekst o moich pracach Kimkolwiek jest Zuzanna, został opublikowany w katalogu do wystawy Co za piekło, co za raj, cd., CSW Zamek Ujazdowski, Warszawa 2000.
- Nan Goldin – jej konsekwentny bój przeciw finansowaniu instytucji kultury przez firmę farmaceutyczną Purdue Pharma, która promuje niebezpieczne dla zdrowia i życia, uzależniające opiaty przeciwbólowe OxyContin i usunięcie z fasad instytucji kultury nazwiska rodziny Sacklerów, właścicieli firmy, skompromitowanych ujawnieniem faktów dotyczących produkcji i promocji tego środka bez ujawnienia niebezpieczeństw wynikających z jego stosowania.
- Hito Steyerl – In Solidarity with Kurdish, publiczne oświadczenie artystki, aby jej prace nie były pokazywane na wystawach w ramach dyplomacji kulturalnej Niemiec, jako jej protest przeciw „milczącemu” współudziałowi Niemiec w ofensywie wojskowej Turcji na kurdyjską prowincję Rożawa.
- Soup du Jour – anonimowa grupa feministyczna, założona na początki 2019. Pokazuje mechanizmy wykluczenia i dyskryminacji w sztuce współczesnej oraz przemocy symbolicznej i instytucjonalnej, utrzymywanej przez ignorowanie jej przypadków, ich znormalizowanie i milczenie na ich temat.
- Wspaniały ruch #metoo – mocne, ważne wsparcie dla ofiar, możliwość wyjścia z milczenia, skrywanej przez lata traumy i poniżenia.
- Powstanie grupy Surwiwalki, grupy kobiet doświadczonych i doświadczających przemocy domowej przy Centrum Praw Kobiet w Warszawie, której jestem członkinią.
Muszę napisać o tym, co fantastyczne, nowe, pełne energii w projektach, w które byłam zaangażowana osobiście:
- Erika Hoffmann przekazała swoją kolekcję sztuki Sammlung Hoffmann z Berlina do kolekcji Städtische Sammlung w Dreźnie. Ponad 1200 dzieł najważniejszych artystów XX i XXI wieku weszło do zbiorów, które można zobaczyć na wystawie kolekcji stałej w Dreźnie, a dwie pierwsze wystawy z pracami z tej kolekcji zostały zorganizowane przez kuratorów zespołu muzeów drezdeńskich w Narodowej Galerii Selm w Pradze (Dimention of Dialogue, 2018–2019) oraz w Japanese Palace w Dreźnie (Library of Exile, 2019).
- Japońskie doświadczenie na absolutnie fantastycznej wystawie (oczekiwanej zarówno po polskiej, jak i japońskiej stronie) w TOP Tokyo Photographic Art Museum: Her Own Way – Female Artists and the Moving Image in Art in Poland: From the 1970s to the Present.
- Niesamowitym doświadczeniem intelektualnym i artystycznym dla mnie był udział w wystawie o córkostwie/córczaństwie Jeszcze chwila i trafi mnie szlag, w galerii lokal_30.
- Wręczenie pierwszej nagrody dla artystki zagranicznej im Marii Anto i Elsy von Freytag Loringhoven na ręce Lilah Dougherty, dyrektorki Fundacji Carolee Schneemann. Skromna ceremonia odbyła się w P.P.O.W. Gallery w Nowym Jorku w czerwcu.
- Phyllida Barlow, Teresa Gierzyńska i Katarzyna Kukuła – wspaniałe artystki, Laureatki Nagrody Sztuki im. Marii Anto i Elsy von Freytag-Loringhoven 2019. Satysfakcja i radość z powodu zaistnienia tej niezwykłej inicjatywy, łączącej genialne artystki z całego świata. To pierwsza międzynarodowa nagroda sztuki w Polsce.
miałam nie pisać nic złego, ale jednak są… sprawy jednocześnie i śmieszne, i straszne:
- Brak jakiegokolwiek uczczenia na ASP w Warszawie stulecia praw kobiet w Polsce: nie tylko w rocznicę stulecia praw edukacyjnych kobiet (2018), ale nawet na początek następnego, w 2019. Cisza.
- Kolejny rok niewykupowania depozytów sztuki XX i XXI wieku do stałej kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie – całkowity brak szacunku dla dziedzictwa kulturowego i samych artystów. Kolejny rok bez jakiejkolwiek zmiany wobec tych zaniechań.
- Coś się nie udało w sprawie pracy wolontariuszy i uczestników na wystawie Mariny Abramovič.
- Niesamowita, kuriozalna wpadka organizatorów WGW: tańce z piórami w zaprzyjaźnionej knajpie, na przyjęciu i drinku na cześć otwarcia wystaw w galeriach.
- Wandalizm na Wikipedii.
- Kuriozalne zmiany na stanowiskach największych instytucji sztuki w Warszawie i nie tylko.
- Pełzający Brexit, który nie może dopełznąć do celu i może – miejmy nadzieję – nie dopełznie już nigdy…
I na koniec coś extra:
wystawa indywidualna Rooms w Jeleniej Górze, która przyniosła nie tylko intensywne doznania artystyczne i ostateczną formę performansu Historia pewnej zdrady, ale i list protestacyjny lokalnych środowisk katolickich przeciwko instalacji i pokazaniu rysunków erotycznych. Bardzo interesujący. Wiadomość o nim dostałam akurat w czasie protestów przed wystawą Mariny Abramovič w Toruniu, i choć siła rażenia medialnego w Jeleniej Górze była żadna wobec promowania Mariny, to kuriozum pozostało. Szczególnie ciekawe było to, że praca Rooms (2016–2018) – podobnie jak część moich prac z lat 2001–2019, opartych na doświadczeniu przemocy domowej – jest pracą o potwornym cierpieniu zadanym przez zdradę i porzucenie, co środowisko katolickie, przeciwne (?) rozwodom i czynieniu zła drugiemu, powinno raczej rozpoznać, wspierać, a nie negować.
Nie podobało im się jednak, że praca pokazuje nagość. Może chodziło o to, że nie nagość dwudziestolatki czy trzydziestolatki, tylko sześćdziesięciolatki? Bo to ciało jest bardziej zakazane. Ciało kobiety nie ma cierpieć, tylko nęcić – tu nie nęciło, lecz samotnie spędzało noc w pokojach hotelowych, w których uprzednio zostało zdradzone przez równie „stare” ciało z ciałem w wieku swojej córki (co nie zostało pokazane, ale widać mocno zadziałało na wyobraźnię). Może akt zdrady byłby mniej zakazany, gdyby ciało było młodsze, fajniejsze. No, nie wiadomo… A może środowisko jeleniogórskich katolików nie lubi sześćdziesięcioletnich porzuconych i zdradzonych kobiet, bo zapewne „same sobie winne”. Albo może, z innej strony patrząc na tę reakcję, środowisko jeleniogórskich katolików nie odbyło jeszcze pielgrzymki do Rzymu, ze stałym punktem programu, jakim jest zwiedzanie Muzeum Watykańskiego: bo przecież wystarczy wpaść do Kaplicy Sykstyńskiej czy przejść przez niekończące się korytarze Muzeum, żeby zobaczyć, jak istotnym dla sztuki jest nagie ciało człowieka. Szczególnie zaś, gdy przekazuje emocje tak krańcowe jak ból i cierpienie ludzkie.