Nazywam się Kinga D.
Urodziłam się w Polsce, mieszkam w Pionkach. Wynajmuję mieszkanie wspólnie z moim partnerem Krzysztofem. Skończyłam studia ekonomiczne na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego (UKSW) w Warszawie, aktualnie pracuję w korporacji.
Krzysztof daje mi ogromne wsparcie, jest moim najbliższym przyjacielem i powiernikiem. Poznaliśmy się podczas studiów, na imprezie u znajomych.
Przez naszym związkiem randkowałam na Tinderze, co było super i dało mi więcej pewności siebie, ale było też po czasie mega dobijające… jednak nie da się tak łatwo dobrać w parę.
Nie zakochałam się w Krzysztofie od razu, wszystko zaczęło się od przyjaźni, wspólnych pasji, wypadów ze znajomymi. Pochodzimy z tego samego miasta, jednak poznaliśmy się dopiero w Warszawie.
Zdecydowaliśmy się wrócić do rodzinnego miasta, gdzie wynajem jest dla nas dużo tańszy, mamy też blisko siebie naszą rodzinę, udało nam się też znaleźć tutaj pracę.
Mam młodszą siostrę Anię, która mieszka z naszymi rodzicami. Moja rodzina niczym nie różni się od każdej innej, którą znam. Tata całe życie pracował fizycznie, mama jest emerytowaną nauczycielką. Mam bardzo dobry kontakt z siostrą, zarówno ona, jak i mój chłopak, bardzo wspierali mnie w decyzji, że chcę dokonać aborcji. Nie powiedziałam o niej moim rodzicom, są wierzący i wiem, że nie poparliby mojego wyboru. Sama też wierzę w Boga, wiem, że widzi mnie i moje czyny. Czuwa nade mną, żeby było mi jak najlepiej, żebym dobrze się czuła ze swoimi decyzjami.
Nie zwierzałam się z aborcji swoim koleżankom, rzadko nawet poruszam z nimi temat seksu. Nie umiem powiedzieć, czy to, że czuję się niekomfortowo, wynika ze mnie, czy z naszej relacji.
Przyznam, że edukacja seksualna w mojej szkole była najpierw prowadzona przez zakonnicę, która mówiła o seksie jako o grzechu, a później przez dyrektora szkoły, który pokazując podpaskę mało nie zapadł się pod ziemię.
Za to z koleżankami często chwalimy się między sobą, co nam się udało, mówimy też o marzeniach, o tym, co byśmy chciały osiągnąć czy kupić.
Chciałabym mieć dom, taki jednorodzinny, na własność, z ogrodem. Chciałabym mieć dzieci, najlepiej dwójkę. Chciałabym, żeby były zdrowe. Chciałabym mieć tyle pieniędzy, żeby zapewnić im wszystko, czego będą potrzebować, żeby móc je utrzymać.
Sama dorabiam jako opiekunka, w trakcie studiów pracowałam w sali zabaw dla dzieci. Bardzo je lubię, ich radość, szczerość.
Jednak nie jest to dla mnie dobry czas na macierzyństwo.
Kocham Tik Toka, najbardziej lubię oglądać story Galerii Labirynt w Lublinie. POLECAM!
Występuje tam moja kuzynka Aneta, z zawodu florystka, wspierajmy małych przedsiębiorców!
Adam Mazur: Kim są Dwa Tajskie Kwiatuszki?
Basia Gryka, Filip Kijowski: Jesteśmy Kameleonami do zadań specjalnych. Pojawiamy się wszędzie tam, gdzie czujemy, że potrzebna jest miłość, pomoc i empatia. Poprzez nasze działania performatywne pragniemy rozweselić każdą, nawet najgorszą sytuację. Wierzymy w rozmowę, która jest w stanie przynieść zrozumienie i przekonać do wiary w równiejszy świat.
Narodziliśmy się w trakcie pandemii, wykluliśmy się z jajek jako polak po Brexicie i polka z małej wsi Końskowola, gminy wolnej od ideologii LGBT.
Kim jest Kinga?
Kinga mówi: przedstawię się sama, opowiem Wam, kim jestem, z kim żyję, kto mnie wspiera.
Dlaczego Kinga jedzie do Czech?
Jedzie tam wykonać aborcję, w swoim kraju nie ma takiej możliwości.
Dlaczego cringe?
Nasze życie w Polsce to jest cringe.
To solidarność, czy beka z OSK?
Beką jest to, ze musimy walczyć o prawa, do naszego ciała, do tego, kogo kochamy. Co jest niepodważalnym prawem nas wszystkich. Beka to nasz rząd, który z przyjemnością obrzucilibyśmy błotem.
Dziękujemy za pomoc: Jadwidze Słomce, Justynie Janowskiej, Piotrowi Sikorze i całemu zespołowi Meet Factory w Pradze, Waldemarowi Tatarczukowi, Szymonowi Pietrasiewiczowi, Pawłowi Korbusowi, Emilie Lipie i Agacie Sztorc.