tagi — Basia Gryka   

Basia Gryka Brama

Brama


Byłam czternaście dni z obcymi w obcym mi miejscu, odgrodzona od świata.
Byłam tam dlatego, bo chciałam wrócić.
Nie mogłam tak szybko wrócić do siebie.
Zdziwiłam się i nie mogłam zrozumieć tego, dlaczego jest nas tyle w pokojach, w tak małych pokojach.
Poznałam ich wiele, bardzo różnych od siebie.
Rozmawialiśmy o tym, czym jest szczęście, często się śmialiśmy, żartowaliśmy. Chociaż głównym tematem był strach – to on nas łączył.
Strach tego co nas czeka, co będzie, co musieliśmy zostawić, strach o naszych bliskich, o to że jesteśmy dla nich zagrożeniem.

Miejsce to odgrodzone było bramą której nie mogliśmy przekraczać – każde przekroczenie było karane. Chociaż zdarzały się przypadki osób, które uciekły.
Na początku ich potępiałam, nie mogłam zrozumieć dlaczego to robią, przecież stwarzają zagrożenie dla innych.
Później zdałam sobie sprawę, że może tak naprawdę na zewnątrz jest bardziej niebezpiecznie, niż w środku.
Pierwszego dnia brama nie budziła we mnie żadnych negatywnych skojarzeń, była po prostu bramą, która odgradzała nas od miejsca, w którym żyjemy z dala od innych.

W weekendy brama stawała się już nie tym samym, przychodzili pod nią, robili nam zdjęcia, pokazywali nas palcami, krzyczeli, że to przez nas, że my to przywieźliśmy.
Chcieli, żebyśmy nie wychodzili na zewnątrz i tak się stało.
Nie wychodziliśmy już przed ośrodek, nie mogliśmy się pokazywać, razić ich swoim widokiem. Wychodziliśmy z tyłu, tak, żeby nas nie widzieli.

Kiedy wydawało mi się, że już wszystko się uspokoiło, że jest dobrze, to trzy osoby uciekły.
Pierwsza osoba uciekła do sklepu, który znajdował się tuż za bramą – po biszkopty.
Uciekła i później tłumaczyła się tym, że po prostu chciała zrobić zakupy, tak jak robi je zawsze; że chciała zjeść coś, czego nie mogła zjeść przez dwa tygodnie.
Za czym tęskni.
Druga osoba uciekła po alkohol.
Trzecia uciekła ze stresu. Mówiła, że już nie chce być zamknięta, że chce być wolna, że boi się że już zostanie w tym stanie, że już zawsze będzie zamknięta.
Chociaż tak naprawdę wszystkie nakazy, które obowiązywały na zewnątrz nas nie dotyczyły. Normalnie mogliśmy się spotykać, gromadzić, rozmawiać w wiele osób, palić razem papierosy za budynkiem, spotykać się po prostu, rozmawiać.
Brama ta to było odgrodzenie od realnego świata. Od tego, co nas czeka.